img_258511

Słów kilka w temacie, bo nie zasnę jeśli się nie pochwalę.

Ostrzegałam, że będzie chaotycznie!

Na ojczyzny łonie nie świętowałam z przyczyn technicznych, ex małżon po prostu nie uznawał (w swoim mniemaniu) głupot.

Ale powszechnie wiadomo, że pierwszy mąż jak naleśnik, zawsze nieudany.

Teraz za to, mój nowy pan mąż Ludwiczkiem zwany, zadedykował mi swą pierwszą książkę. I to jeszcze przed Walentynkami! Łzy radości potoczyły się po mym licu…

Najpiękniejszy prezent jaki do tej pory dostałam, nie licząc odkurzacza Dyson w ubiegłym roku 😉

Myślę, że Ludwiczek zasłużył sobie na odświętne śniadanie 14 lutego 😉

Muszę tylko podszlifować swój hiszpański i może za czas jakiś uda mi się przebrnąć przez lekturę.

Nasze pieseczki, dożyce niemieckie, także są zapisane w rzeczonej dedykacji. Na szczęście na papierze, jak i w życiu jestem wyżej w hierarchii 😉

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: