Owszem były! I to przepiękne, bo podwodne. Rozmarzyłam się…Ale takie rzeczy chyba tylko w filmach i to amerykanckich 😉
Właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać po „Hologramie dla króla”. Nie przeczytawszy żadnych recenzji oglądałam z zaciekawieniem. Tom Hanks oczywiście pomógł w wyborze. Od zawsze lubię go jako aktora i człowieka.
Film wyreżyserowany przez Toma Tykwera, którego znałam wcześniej z „Biegnij Lola, biegnij”oraz „Niebo” i którego z czystym sumieniem polecam jako reżysera.
„Hologram dla króla” jest pełen świetnie uchwyconych, pięknych krajobrazów.
Tom Hanks bardzo dobry, grający tu mężczyznę w kryzysie, już nie wieku średniego.Który pod koniec filmowej historii znajduje coś, co zaczyna trzymać go przy życiu…
Drugoplanowi aktorzy niestety nieco epizodyczni, pojawiają się i znikają. Jedynie prywatny taksówkarz głównego bohatera dodaje trochę humoru.
Wg mnie świat nowobogackich Arabów w tym filmie jest przedstawiony w miarę wiernie. A mam trochę doświadczenia z tą nacją w relacji sprzedawca-klient (żeby nie było!) z moich londyńskich czasów.
Wg Ludwiczka natomiast zakończenie zbyt pospieszne. Ale cóż, każdy artysta ma swoją wizję…😉
Trochę zaskakującym było dla mnie, że większość aktorów, wcielających się w arabskie role, tak naprawdę mało miała wspólnego z Arabią Saudyjską. Ktoś tu chyba zawalił casting 😉
Obraz z nóg mnie nie zwalił ani też nie odmienił mojego życia ale obejrzeć można.
Jeden film to za mało na piątkowy wieczór. Tak więc zaczęliśmy kolejny pt. „Huragan”. Ale ponieważ zmęczenie dało się we znaki, dotrwaliśmy jedynie do połowy. Reszta dzisiaj. Nie mogę się doczekać, bo historia Rubina Cartera zwanego Huraganem, naprawdę mnie poruszyła. Że nie wspomnę o muzyce wielkiego Boba Dylana!
Polish Muffin 