
Mówią, że samą kawą człowiek nie żyje ale Południowcy to chyba owszem. Miliony tu kawiarenek z wylewającą się na ulice kawową klientelą.A ja, mając Hiszpana za męża, który zresztą pomógł mi w tworzeniu tego przewodnika, nie mogę przecież kawy (i wina!) nie pić.
Zacznijmy jednak, tradycji zadość uczyniwszy, od dygresji.
Zniknęłam ponownie na czas jakiś. Może ktoś zatęskinił? Przecież nie umiem usiedzieć na miejscu a babcina miłość (nie sądziłam, że aż tak mi odwali!) pcha mnie kiedy tylko się da, do Londona. Zresztą lecę znów za chwilę. Jak się okazuje są jakieś plusy bycia self-employed kurą domową.
Londyn to Londyn, spokoju nie ma. Mówią, że jeśli zmęczonyś Londynem, zmęczonyś życiem. Dobrze to o mnie nie świadczy… Jakże się odzwyczaiłam od zgiełku i smogu. I jeszcze to cholerne metro! Godziny strawione na podziemnym podróżowaniu, uszy przytykane nagłymi zjazdami wgłąb brytyjskiej ziemi no i zamach na mój pustoszejący portfel.
Poza tym trzeba było nadrobić babskie zaległości i uściskać przyjaciólki z moich własnych International + Polish Fab 4, obejrzeć „nowy narybek” przyjaciół a także obejść Czterdziestkę jednej z Małgorzat mojego życia (mam dwie).
Ale było też używanie! Latte in Costa every day! I pewnie dlatego napompowało mnie po raz kolejny.
Umęczona odleciałam do domu. A tu niespodzianka: Ludwiczek zorganizował nam na tzw. okrągłą rocznicę ślubu, podróż do Meksyku i Kolumbii. Napompowało mnie jeszcze bardziej. Ale o tem potem.
Wracam więc do żywych. W czym niezaprzeczalnie pomaga mi tym razem hiszpańska KAWA! Tak więc poniżej dawno obiecany przewodnik po tejże. Zaraz po dygresjach. Za które ktoś powinien mi zapłacić, toż to najprawdziwsza reklama.
Kiedy jednak Costa ze swoją perfekcyjną latte rozprzestrzeniła się na brytyjskiej ziemi, zdrada była nieunikniona.
Nie zrozum mnie źle oczywiście istnieją tysiące innych kawiarni czy cukierni w stolicy Wielkiej Brytanii. W jednej z nich zresztą, malutkim rodzinnym biznesie pewnych Węgrów, prawie zaczęłam pracować.
I jest jeszcze Cafe Nero ale to już totalnie z przymusu, kiedy niemal padałam na pysk, bo kawa tam była kurczę jakaś taka kwaśna. No chyba, że to moje popaprane kubki smakowe…
Dodajmy jeszcze Coffee Republic, gdzie zaglądałam z rzadka, po to jedynie aby zgarnąć moją przyjaciółkę, rzeczoną Małgorzatę (nr 1), do domu.
Wracam do Hiszpanii. A dokładniej samego Alicante. A tam Starbucks – sztuk dwie, w obu domach towarowych El Corte Inglés, w samym centrum miasta. Tubylcy bywają w nich aby się pokazać a ja walę tam jak w dym po swoją latte, która z powodu lepszego niż brytyjskie mleka, jest znacznie smaczniejsza od starbucksowej londyńskiej.
A poza tym niestety Costa tylko na alikantyjskim lotnisku, więc pomimo gorącego i niesłabnącego doń uczucia, jeździć tam nie będę! Za daleko i ceny londyńkie. Powariowali chyba!
Ale za to w lubelskiej Plazie są aż dwie! Zawsze tam zaglądam, kiedy tylko jestem w rodzinnym mieście.
No tak i dygresja do dygresji. Ale nadal na temat. Kawa we Francji na przykład jest wprost ohydna. Zwłaszcza na stacjach benzynowych. Pamiętaj!Nigdy z automatów! Stamtąd nawet mięta wylatuje osłodzona. Wiem, że Małgorzata nr 2 oburzy się czytając te słowa i pewnie powie „trzeba umieć zamawiać droga Magdaleno”. Droga nie droga, przejdźmy do sedna. Jeszcze chwileczkę. Cierpliwości!

Za to kawa we Włoszech. Mmmmmmm….Dlatego będąc w Londynie warto zajrzeć do italiańskiego Carluccio’s.

No i w Meksyku (stolicy) też dobra, może za sprawą Starbucksów na każdym rogu. Których (według napotkanego podczas wycieczki w plener Amerykanina) jest ponoć więcej niż w samym Seattle, kolebce firmy.
Kolumbijską, a dokładnie kartageńską kawą, jestem ciut rozczarowana jak i kolorem Morza Karaibskiego tamże. Cóż, prawda znana nie od dziś „nie można mieć wszystkiego”.
Wracając do mojej nie-miłości. Wiem, wiem! Powtarzam się. Hiszpańska kawa naprawdę stawia na nogi, nie to co jakieś tam rozmleczone latte. Ale jeśli przychodzi wybrać i jestem akurat w Alicante, zawsze wolę pobiec do Starbucksa…Wybacz mi Hiszpanio!
Piszę i piję a sedna nie widać. Cała ja…
Może powinnam zwiększyć „wypijalność” kawy? Wszak dowiedziono, iż 3-5 filiżanek dziennie zmniejsza rozwój Alzheimera i demencji o 65%! A jestem w takim wieku, że czas już najwyższy pomyśleć o starości. Chyba…
Znów zboczyłam z kursu. Ok. Postaram się więcej niczego „nie wtrancać”.
Droga kawoszko/kawoszu! Oto PRZEWODNIK PO HISZPAŃSKIEJ KAWIE. Nareszcie!
Czy lubisz czarną czy z mlekiem lub też mrożoną, ojczyzna Cervantesa/Dalíego/Nadala, nie rozczaruje Cię, o nie! Że nie wspomnę o cenach. Wciąż jeszcze do znalezienia kawa za jedyne 1€.
Na początek nie mogę nie wspomnieć, że metoda parzenia espresso jest najbardziej popularną metodą przygotowania kawy w Hiszpanii.
Podczas tego procesu niezwykle gorąca woda przedziera się pod ciśnieniem przez drobno zmielone ziarna kawy. Dzięki temu uzyskuje się mocniejszy smak w mniejszej ilości płynu. Filiżanka a raczej filiżaneczka tak zaparzonej kawy najczęściej nazywana jest solo.
Tak więc zamówienie kawy w Hiszpanii wiąże się w zasadzie z kupnem solo a następnie dolaniem doń mleka, w takiej ilości jaką lubimy. Barman nie doda cukru, poda nam raczej pakieciki na spodeczku, wraz z herbatnikiem lub innym słodkim drobiazgiem. A skoro mowa o „białej śmierci”, kolekcjonujemy owe cukrowe saszetki na wypadek niespodziewanych gości. Co oczywiście prawie się nie zdarza, bo Ludwiczek zawsze wszystko planuje.
Brzmi niezbyt skomplikowanie, prawda? Kwestia espresso vel solo , rzecz jasna. Cóż, będzie tego więcej. Po kolei więc:
Café solo
Raz jeszcze, to fliżaneczka mocnej, czarnej espresso. Zamów ją jeśli zmęczenie po zarwanej nocy daje się we znaki a potrzebujesz energii na zwiedzanie Hiszpanii.
Café solo largo znana jako americano
Jeśli café solo jest zbyt intensywna dla ciebie, spróbuj café largo. Kawa ta zawiera tyle samo kofeiny ale przyrządzona jest z większą ilością wody. Stąd delikatniejszy smak.
Café cortado (kafe kortado)
Jest to mała filiżanka solo z odrobiną mleka. Ludwiczkowy numer jeden.
W niektórych regionach Hiszpanii café cortado nazywana jest café manchado (dosłownie: zabarwiona, zaplamiona). Jednak w innych miejscach może oznaczać szklankę mleka „przyprawioną” kawą. Więc upewnij się co zamawiasz.
Café con hielo (kafe kon jelo)
Ulubiona kawa Hiszpanów serwowana w okresie letnim, kiedy upał nie do zniesienia. To najzwyklejsza kawa z lodem. Na ogół barman podaje dwie szklanki: jedną zawierającą czarną solo a drugą, kostki lodu. Aby cieszyć się chłodem w ustach po prostu wlej kawę do szklanki z lodem i pij.
Carajillo (karahijo)
Jest kawą bez kropli mleka, zamiast którego dodaje się alkohol.
Carajillo to solo z rumem, whisky lub brandy. Dodaje mocy na resztę dnia. Pije się ją raczej po południu. No chyba, że jesteś akurat na urlopie i kac ci nie wadzi.
Café con leche (kafe kon lecze) czyli po naszemu kawa z mlekiem
To kawa składająca się z równych części solo i mleka a serwowana w nieco większej filiżance niż cortado. Niekiedy podczas jej zamawiania kelner może zapytać czy chcesz z gorącym czy też zimnym mlekiem. Jeśli akurat się spieszysz i nie masz czasu lub cierpliwości na ostudzenie mleka, możesz poprosić o leche fría albo leche del tiempo (mleko zimne lub o pokojowej temperaturze).
A ja i tak wolę swoją latte czego niestety tubylcy nie rozumieją…
Café cappuccino
Chyba nie trzeba jej nikomu przedstawiać. Nie jest to jednak hiszpański napój i dość rzadko serwuje się go w typowych kawiarenkach Półwyspu Iberyjskiego. To raczej wytwór mody na „włoszczyznę” i wchodzących na rynek kawowych potentatów.
Café Bombón (kafe bombon)
Musisz spróbować koniecznie jeśli jesteś łasuchem, bo to kawa i deser w jednym.
Jest to po prostu solo ze słodkim skondensowanym mlekiem. Czasem podanym w saszetce na spodeczku a czasem nie. Więc nie szalej z mieszaniem kawy jeśli nie lubisz zbytniej słodkości.
Mały wtręt, którego ominąć nie mogę. Podczas ostatniego pobytu u nas, siostra ma i jej Australijczyk, odkrywszy bombóna, zakochali się w nim po uszy!
Café descafeinado czyli kawa bezkofeinowa
Świeżo parzona kawa bezkofeinowa nie cieszy się w Hiszpanii popularnością. I wiele kafejek może mieć tylko jej wersję instant, niestety. Jeśli zamówisz café descafeinado de sobre, otrzymasz filiżankę gorącego mleka i saszetkę kawowego proszku. Jakkolwiek, niektóre kawiarnie oferują descafeinado de maquina (parzona w ekspresie kawa bezkofeinowa). Jeżeli akurat jest w menu, masz szczęście. Zdecyduj, jak ma być serwowana ale upewnij się, że zaparzona kawa będzie bezkofeinową.
A jak to zrobić? Jeśli masz ochotę na przykład na bezkofeinową café cortado po prostu powiedz kelnerowi/barmanowi „Querría un café cortado descafeinado” (kerija un kafe kortado deskafeinado).
I rozkoszuj się kawą po hiszpańsku!
A jeśli jeszcze tak jak ja lubisz ciacho do kawy (wiem, wiem, że nie powinnam), musisz dobitnie podkreślić („El café y los postres que salgan juntos, por favor”), że chcesz mieć je przyniesione w tym samym momencie. Inaczej pierwsza na stół wjedzie zawsze kawa a potem, gdy już ją skończysz – deser. Hiszpanie tak mają…
No i staraj się raczej używać hiszpańskiego café miast polskiego kawa, bo identycznie wymawiana hiszpańska cava to szapan. Pisałam już o tym czas jakiś temu tutaj: https://polishmuffin.blog/2017/02/16/o-zarciu-raz-jeszcze/

I na koniec, gdy zamawianie mamy już opanowane, warto odnotować, co zresztą już wspominałam, że większość Hiszpanów nie bierze kawy na wynos. Siedzą z przyjaciółmi lub rodziną rozkoszując się gorącym napojem. Rób tak jak oni: pij swoją kawę na pięknym skwerku lub w klimatycznej kawiarence i zachwycaj się chwilą.

Hiszpańska kawa to tylko początek. Mnóstwo tu innych fascynujących rzeczy…
Biere wszystkie…. już od jakiegoś czasu na nogach a przede mną długi dzien😘
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miłego dnia 😘
PolubieniePolubienie
Another superb instalment of one os Spain´s most inveterate mores and delivered with the usual masterly style of the writer. An achievement in dissecting the uses of the Spaniards – insightful, inventive yet clear; the words of a specialist but as told by a good friend in, obviously, a coffeeshop. One wants to travel to Spain if only to taste one (or all) of those coffees.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
bez wątpienia jak kiedyś poniesie mnie do Hiszpanii…..wypiję wszystkie rodzaje…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj Magdaleno!!! Kolejny Twoj pobyt w Paryzu pod znakiem DOBREJ FRANCUSKIEJ KAWY!!! 🤣😂😘
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobrze opracowane , gustowne foto.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za uznanie 😊 Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie