Wiem, wiem oficjalnie mamy zimę i to prawie polską, bo w Czechach. Więc chłód dnia winnam traktować podwójnymi skarpetami, czapką oraz grzańcem. Ale, że rok się kończy i fajerwerki przedwcześnie odpalane tu i ówdzie, czas pomyśleć o sylwestrze. I nadchodzącym lecie 😉

Za szampanem nie przepadam a wypić o północy trzeba! Sowietskoje igristoje z tak zwanych młodych lat zapamiętane, czy nawet italiańskie Proseco mi nie w smak. Tak samo z hiszpańskim trunkiem cava w czystej postaci.
Bo ja słodka dziewczyna jestem 😉 Jeśli nie likiery to przynajmniej koktajle. A czerwone wino tylko dla zdrowotności, skoro Ludwiczek namawia.
Taaaak. Stanowczo wolę likiery, bo i słodkie i łeb trzepie. A już najbardziej jajeczny, nazwą Advocat opatrzony. To chyba akurat mam po babci Wiktorii, która alkoholi nie pijała ale raz w roku na imieniny kieliszeczek „jajecznego” uskuteczniała. Jeden jedyny. Z tym, że ja wypijam więcej. Przecież każda generacja ulepszona być powinna…
Jak już wspomniałam, bąblowany winiacz emocji we mnie nie wzbudza ale Sangria de cava jak najbardziej. Powiedzmy, że trunek ten to wyjątkowa wersja plebejskiej sangrii. Niekoniecznie letnia. Aczkolwiek ja ją właśnie ostatniego (!) lata odkryłam. W samej Barcelonie. W baskijskiej barówie zresztą, gdzie podają pyszne pintxos (tapas).

Sangria de cava jest idealna na imprezy, duże jej ilości łatwo przygotować. I jeszcze na rano zostanie. LOL! Bo do śniadania też można.
Istnieje mnóstwo na nią sposobów. I nie trzeba wcale ściśle trzymać się receptury. Bingo! Choć zwykle Ludwiczek do produkcji zaprzęgnięty zostaje. Najważniejsze aby przyjemnie schłodzić trunek.
Zamiast zwykłego winiacza, tak!zgadliście, bazą w sangria de cava jest hiszpańskie wino musujące cava właśnie zwane. Bo Francuzy za cholerę swojego „champagne” użyczyć nie chcieli.
No ale jeśli jesteście w posiadaniu czegoś francuskiego lub nawet rosyjskiego, też da radę.
Toż żeby nie było, że ja tylko o alkoholu…Owoce też są wielce istotne. W recepturze. Zwłaszcza, że niezaprzeczalnie wliczają się do ‚five a day’. Znaczy się konsumowane być powinny, wraz z warzywami, razy pięć w ciągu dnia. Tak uczono mnie na każdym kroku w UK. I tego się trzymam nawet jeśli to tylko postać płynna…
Nie wiem czy wiecie ale właśnie teraz są cytrusowe żniwa. Kto starszy, pamięta pewnie pomarańcze „rzucane” do sklepów przed Świętami. Nie żeby PRL-owski rząd chciał szczególnie uraczyć gawiedź ale wtedy były pewnie najtańsze aby ze zgniłego Zachodu je sprowadzać.
Przejdźmy zatem do sedna sprawy, bo o przepełnieniu witaminą C chyba nikogo już informować nie muszę…
Ludwiczkowa, prosta jak drut, wersja Sangria de cava. Porcja na dwie osoby, na weekendowy wieczór przykładowo 😉
Składniki:
75 cl butelka hiszpańskiej cavy
Szklanka Fanty cytrynowej
Sok z 3 cytryn
Sok z połowy pomarańczy
Kieliszek koniaku lub likieru z wiskey np. Drambuie
Kostki lodu według upodobania i chęci wychłodzenia 😉
Przygotowanie:
Wlewamy schłodzoną cavę (nie mylić z kawą!) oraz Fantę do szklanego dzbanka. Mieszamy odrobinę aby pozbyć się nadmiaru gazu. Następnie dodajemy wszystkie pozostałe składniki, czyli sok z wyciśniętych owoców i alkohol. Na koniec wrzucamy lód. By za chwilę, niemal natychmiast delektować się przygotowaną sangrią.
Jeśli nie jesteście fanami cytrusów może zadowoli Was opcja brzoskwiniowa, kiwi, truskawkowa, gruszkowa itp itd. Ile owoców tyle możliwych wersji. My jednak lubimy cytrynowy kop, zwłaszcza, że cytryny mamy w ogródku.
Kolejna nieco bardziej skomplikowana wariacja z książki nomen omen ‚Spanish made simple’ Omara Allibhoya.
Produkt końcowy 2 litry sangrii de cava!
Składniki:
1 pomarańcza
200g brązowego cukru
1 laska cynamonu
10 poćwiartowanych (dość makabrycznie!) truskawek
1 gruszka pozbawiona gniazda nasiennego i z grubsza pokrojona
1 brzoskwinia pokrojona
200ml brandy
200ml Cointreau
1 x 75cl butelka hiszpańskiej Cava Brut
Świeże liście mięty
Przygotowanie:
Na początek należy schłodzić kieliszki ażeby później cieszyć się jak najzimniejszym drinkiem.
Pomarańczę obrać tak aby otrzymać długie paski skórki. Pamiętacie pewnie jak się to robiło onegdaj (na wyscigi) z jabłkami.
Sok z pomarańczy wycisnąć do garnka. Dodać skórkę, cukier, laskę z cynamonu, truskawki, gruszkę oraz brzoskwinię. Całość doprowadzić do wrzenia i gotować jeszcze przez minutę.
Miksturę wlać do dzbanka (uwaga żeby nie trzasnął!). Następnie dodać brandy oraz Cointreau, wymieszać drewnianym mieszadłem dowolnego typu i umieścić w lodówce do całkowitego schłodzenia.
Po dostatecznym obniżeniu temperatury naszej mikstury 😉 mieszamy ją raz jeszcze. Następnie rozlewamy do schłodzonych uprzednio kieliszków w ilości około 3 łyżek stołowych. Po czym dolewamy cavę, dorzucamy miętę i delektujemy się napitkiem do wyczerpania. Napitku, nie naszego.
Cóż, warunków w Pradze nie ma na przyrządzenie letniego drinku, więc łykając 12 winogronowych gron gdy zegar wybija północ (czytaj tutaj) zmuszona będę spłukać szampanem jakiejkolwiek produkcji. Na sangrię de cava poczekam. Do siego roku!

A beautiful small selection of Spanish spirited drinks. Clearly explained and easy to follow. Having a refreshing drink next summery time in Spain will be definitively different, a better experience now that we know how to quench the thirst, and lift the mood at the same time. Drinks anyone? See here how to concoct them!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No to zdrowia🍾🍹🍸
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdrowia! 🥂
PolubieniePolubienie
Nożeż kurde! A mogłam wczoraj przeczytać 😭 Nie żebym szampanem się raczyła z pistoletem przy skroni ale o ileż przyjemniej byłoby się delektować Twoją wersją! Na szczęście jeszcze jeden się chłodzi 😁 xx
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Do roboty! 😉 Szczęśliwego Nowego Roku 😘
PolubieniePolubienie
No to juz wiem czym bedziemy przepijac Advocata 🙂 pierwszy przepis zawlaszczam 🙂 🤣👍😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😂
PolubieniePolubienie
Mi szampan odejmuje kończyny…mózg pracuje ..ręce i nogi leżą….zatem nie piję..stara baba z odjetymi nogami …..kicha
PolubieniePolubienie