Dziewczynki jak ludzie, mają swoje ulubione miejsca. W psim parku lub na el campellowej psiej plaży, nie wiedzieć czemu, nie czują się najlepiej. Zero socjalizacji. Nie odstępują nas na krok, przyklejone do nóg Ludwiczka lub moich. Może to bariera językowa 😉 Jakby nie było, rodzone i wychowane w Wielkiej Brytanii, nawet jeśli z polską babką na genealogicznym drzewie.
Stanęło na tym, że nasza wioskowa cala czyli mała zatoczka, to najlepszy dla nich spacerownik. Dla mnie też.
Sammy (błękitna) przekonana już od jakiegoś czasu do wody, zażywa kąpieli po kostki. Fiona (arlekinka) stanowczo woli suchość piachu oraz chaszczy.
I nawet jeśli czasem odór stojącej w szuwarach wody „odprzyjemnia” spacer, regularnie eksplorujemy lokalne lądy i morza…
… w styczniowym słońcu pod błękitem nieba.

Nature at its best. A charming set of snaps and a rollicking view on the wild. Beauty on beauty
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Boszszsz, jak tam jest pięknie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba