Czwarty lutego, Światowy Dzień Walki z Rakiem. O ironio właśnie tego dnia to gówno odebrało mi Tatę. Życie zaśmiało się w twarz dwanaście lat temu…

Wyciągam rączki do taty…

Powiadają, iż dobrzy ludzie odchodzą pierwsi, bo tych złych Bóg zostawia na poprawę.

A życie i tak biegnie, biegnie coraz szybciej. Przelotne cholernie. Smutek uciera swój szlak. Etapami. Ból nie mija nigdy. Trochę może tylko uśmierzony.

Tysiące, miliony chwil niczym w stada połączone, ulatują. A potem wracają wciąż żywe w pamięci. Wystarczy drobiazg, zapach, melodia. Cokolwiek. Czasem łza się zakręci, czasem uśmiech pojawi się nieśmiały.

Na przykład taka chwila, mam chyba 5 lat, barłożymy. Łaskotki i wygłupy na niepościelonej jeszcze wersalce. Jakiś wolny dzień pewnie, bo nikt się nie spieszy. Tata udawacz zastyga w bezruchu symulując, że nie żyje. Testuje jak bardzo córeczka go kocha. „Tato! Tatusiu!” Szaleję z rozpaczy, sprawdzając bicie serca, oddech. Zupełnie tak jak będę to robić za 3 dekady. Tylko wtedy już nie na niby… Zamykam oczy taty i swoje. Próżnia. Osierocona córeczka tatusia. Lat 35. Nic! Nic nie jest w stanie przygotować na to człowieka… Czy jeśli odszedłby wcześniej, bolałoby mniej, bo wspomnień mniej?

Wspomnienia…

Chwila spod choinki. Rok 1989, kilkumiesięczny Adaś w zdemontowanym wózku leży niczym prezent gwiazdkowy pod drzewkiem. Tato siedzi na podłodze pochylony nad nim. Szczebioczą obaj. Wchodzę cicho i coś mnie zmraża. Oparta o framugę czuję jak łzy ciekną mi po policzkach. Bo nagle widząc to dziadkowe uwielbienie myślę „Boże! Co będzie jak Go zabraknie???!!!”. Czyż nie mówią, że wszystko w życiu jest po coś? Czy nie tak miało być? Jestem pewna. PoTomki przyszły (za) wcześnie aby mogły poznać Józefa. Doświadczyć jego miłości…

Albo ta chwila, gdy robił nam cudne maleńkie kanapeczki co rano, poćwiczywszy wcześniej pompki na kuchennej podłodze, wyprowadziwszy psa i kupiwszy uprzednio świeży chleb dla swoich bab…

Albo ta, gdy z garniturowymi spodniami opadłymi na wysokości kolan złapany, bo akurat wrócił z pracy i przebierał się w domowe ciuchy, wyjaśniał mi gestykulując zamaszyście palącą historyczną kwestię rewolucji francuskiej. Cóż nie każdy może być multitasks. Przynajmniej wiem po kim to mam.

Albo ten moment gdy zdobyliśmy razem Trzy Korony a ja nie bałam się zaskrońca, który akurat pojawił się na ścieżce, bo Tato był ze mną.

Albo kiedy zabierał mnie do dentysty a ból borowanych zębów odchodził w zapomnienie, bo ściskałam Jego dłoń.

Albo te momenty gdy z anielską cierpliwością poddawał się zabiegom fryzjerskim i mejkapowym swojej młodszej córki a potem wnuczki.

Albo gdy swym wrodzonym męskim wdziękiem zauroczył na wywiadówce nauczycielkę od angielskiego a ta dała się uprosić na poprawienie klasówki. Nie omieszkawszy rzucić później na klasowym forum czegoś o aparycji Taty. I zapytania o karę. Ale Tata nigdy mnie nie karał, Tata tłumaczył…

Albo gdy uczył mnie pływać w Bałtyku a mimo to poddał się zrezygnowany, będąc nadzwyczaj cierpliwym człowiekiem (!).

Albo gdy wreszcie kupił swą wymarzoną kolarzówkę (samochodów nie lubił) i codziennie jechał w trasę, zabierając mnie czasem ze sobą.

Albo gdy zbierał grzyby, których ja nigdy nie zauważałam i szwendając się ze mną po lesie, opowiadał niezliczone historie o partyzantce. A ja do tej pory nie ufam nikomu w kwestii grzybów… 

Albo wtedy gdy wszystko w domu reperował „na zapałki” ale za to był przednim zakupowiczem i dostawcą, sprzątaczem oraz praczem. A czasem nawet kucharzem. Ah te niezapomniane jajeczniczki…

Albo kiedy kupował totalne buble na pobliskim targu po to tylko żeby pomóc biednym Ukraińcom. 

Albo, gdy to do Niego pobiegłam z wiadomością o pierwszej miesiączce, skonstatował „no to teraz córciu ostrożnie z chłopakami.” Żeby tylko córeczka posłuchała. 

Albo, kiedy pewnego ranka, gdy już było pewne, że zostanie dziadkiem, przytulił mnie z całych sił i zapytał „no i co młoda matko?”.

Albo gdy targał wszędzie na barana moją młodszą siostrę a potem wnuki. I gdy wszystkie dzieciaki, nawet te podwórkowe garnęły się do Niego, bo zawsze grał z nimi w piłkę.

Albo moment, gdy nagła potrzeba drzemki podczas czytania, zmiotła Go na chwilkę siedzącego w fotelu typu kontiki. By po chwili mama wyrwała Go z objęć morfeusza zapytaniem „Józiu gdzie jesteś?”. Na co On, ledwo jeszcze świadomy, ale jak zawsze z poczuciem humoru, odkrzyknął „na swoim miejscu Doreczko”.

Albo ta sekunda, gdy na skraju wyczerpania, rzucił do swego odbicia w lustrze „ no i co z ciebie chłopie zostało?”. 

A potem jeszcze, podtrzymywany przeze mnie pod łokcie w mozolnej wędrówce do toalety, że niby tańczymy Lambadę. Która do tej pory dławi mnie łzami.

Albo gdy tuż przed śmiercią nakazał nam napić się wódki na swoim grobie i nie rozpaczać.Wciąż mam w głowie iskrzącą biel lutowego śniegu i ostry smak alkoholu. Ale czego nie robi się dla Taty.

Tłumy przyszły Go pożegnać a był tylko Zwykłym Człowiekiem.

Albo…Nieskończone „albo”…

Teraz już wiem, że kiedy miał swojego Cohena na pogrzebie…to On wyfrunął zza obrazu jako motyl. Rusałka pawik w środku zimy. Mój ulubiony…

91236047-E2CE-4AA8-9372-623B342DA93D

Teraźniejszość…

Kolejny czwarty lutego. Siedzimy półleżąco na londyńskiej kanapie, obie ręce mam zajęte mizianiem włosów córki i wnuka. Sielanka. Oglądamy zupełnie przypadkowo‚About time’ . A moje myśli się kłębią. „To tylko film idiotko!” Jakże chciałabym zobaczyć znów Tatę, choć na chwilę. Pogadać z Nim dłużej. Masować gumowym rollerem umęczone chorobą nogi i snuć plany na koleje wiosny, kiedy wyzdrowieje. Bo pewnie poprawiona rzeczywistość i tak zawiodłaby mnie to tego samego punktu. I co jeśli raz jeszcze patrzyłabym jak odchodzi? Może przynajmniej zdążyłabym powiedzieć „kocham Cię Tato!”. Dziękuję, że mogłam być Twoją córką.

Przyjdź chociaż we śnie…

 

6 Replies to “Poczytaj mi Tato…”

  1. Wzruszające głęboko ,słowa pełne miłości ,to co zostało posiane wyrosło ,był z pewnością dumny ze swych kochanych dziewczyn którym kupował ciepły chlebek rano.Jego bycie wspaniałym tatą zostawiło piękny obraz w twym sercu ,dzięki ze potrafisz podzielić się twoim szczęściem …ze potrafisz podzielić się też pustką którą pozostawił .Szkoda ze znałam twego tatę tak mało…Dzięki Magdusiu….

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: