Gandhi powiedział kiedyś, że cokolwiek robisz w życiu będzie nieistotne ale ważne abyś to robił.
Przeto piszę od roku. Ścibolę sobie bloga ku utrapieniu Ludwiczka i Dziewczynek. Bo ponoć nie lubią się mną dzielić.
A wszystko zaczęło się od trójkąta, tego trójkąta.
Sprawę więc zdaję: W dzień urodzin jednej z moich przyjaciółek, dnia 7 miesiąca lutego (tak, to o Tobie Marlenko!) miał miejsce szantaż innej psiapsiółki i szantażystki w jednym – Doris.
Około 11 lutego, niechcący w urodziny następnej, Edi zwanej, stwierdziłam a właściwie dlaczego by nie?! W sumie nie taka ze mnie głupia blondynka…
I tak, dziewiczy wpis nastąpił po dniach dwóch, 13 lutego. Dokładnie w urodziny kolejnej przyjaciółki – Stefana.
Obrobiłam się szybciej niż Bóg ze stworzeniem świata 😉
A swoją drogą obfity ten luty. Coś mi się zdaję, że maj roku poprzedniego był wyjątkowo…zimny. I dobrze!
Pamiętam jak tata powtarzał, że „szczęścia w miłości to ty córciu nie masz ale w przyjaźni owszem.” No owszem, owszem tato! Zresztą powiedzmy sobie szczerze, kiedyż miałam się tak namiłować i zmieniać chłopów jak rękawiczki (choć w moim przypadku raczej apaszki, no może i torebki), kiedy za mąż poszłam nieletnią będąc jeszcze. I wcale zaraz nie wróciłam, bo dopiero po długich kilkunastu latach. A trzeba było jeszcze poTomki wychować, szkoły i uniwersytety pokończyć, do roboty pójść i na obczyznę po lepsze życie uciec. No ale teraz to prawie luz blues…
Ja tu pitu pitu a miało być sprawozdanie.
Dwudziestego,wciąż lutego, pierwsza krytyka. Tak zwana konstruktywna, od następnej kumy Tereski.
Pochwały też były, a jakże! Nawet od obcych. Inaczej moje ego nie przeżyłoby tego. Oops! Niezamierzony rym.
Chwilę potem, Ania Be rzuca sugestię zmiany tytułu bloga. Bo budzi upiorne skojarzenia z otyłością. I gdyby nie nasza tak zwana dozgonna przyjaźń, nigdy by tu nie zajrzała. Cóż, jak widać tytuł nadal na swoim miejscu. Toć tylko częściowo implikuje krągle kształty, którym nie zaprzeczam i których nie ukrywam. No może czasem. Ale czego tu się czepiać, jestem przecież babeczką cudnego wnusia. Siwy koczek i okulary w planach na przyszłość.
Później trochę, za namową jeszcze innej przyjaciółki Asi Pe-Ce zainstalowałam się jako Polish Muffin na FB. Bo sama to ja dość nieogarnięta technicznie i w social networku jestem. No i voilà!Bardzo międzynarodowo.
DZIĘKUJĘ za czytanie, krytykowanie i wspieranie. Oraz wyrozumiałość dla mnie łordpresowego laika.
DO MIŁEGO!
Domagam się sprostowania: owszem była krtytyka ale obecnie jestem wielka fanka Twego bloga 😍Ps jestem pod wrażeniem statystyk: robią wrażenie xx
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przecież wiesz, że Cię kocham Pikawka 😍 Szkoda, że się nie wstrzeliłaś w swoje urodziny 😉 xx
PolubieniePolubienie