Długo mnie nie było. Mea culpa!
Ależ skąd, ja absolutnie nie spoczęłam na laurach, zachłysnąwszy sie sukcesem 😉
Wiele sie działo i wiele przemieszczało. W terenie i w głowie. Nic, jednak zupełnie nic się nie pisało. Ścibolenie zamarło na czas jakiś. Bo konieczne skupienie miejsca nie miało. Choć tematów od groma. Niewykluczone, że wkrótce posypią sie jak z rękawa i dla odmiany zapisane będą.
„Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat. Ja wysiadam”.
Cóż, to moje „życie jak w Madrycie” wcale aż tak madryckie nie jest. Nie tylko z uwagi na położenie geograficzne. LOL! No ale czyje jest?!
Znacie to? Już, już się człek raduje z ogarnięcia rzeczywistości, to ta obuchem prosto w łeb. BUUUM! I jak tu osobnik ma być spokojny i życiem wreszcie się rozkoszować skoro zawsze COŚ.
Był wkurw. I łzy. I ból, fizyczny także. Szczęśliwie nic poważnego.
Zresztą czego nie było. Może kiedyś pokuszę się o ekshibicjonizm, gdy już z deka ochłonę i dystansu nabiorę. Tak po prostu, ku pokrzepieniu serc tudzież uciesze zawistników.
A tymczasem chętnie zapadłabym w kilkumiesięczną… sjestę. Bo nie nadążam. Przesilenie wiosenne, menopauzalna melancholia czy ki czort?!
Znów myślę niemało. Roztrząsam. Analizuję. A przecież na wiele rzeczy nie mam zupełnie wpływu…
Czyż nie jest przypadkiem tak, że niektórzy mają w życiu bardziej pod górkę. Powód? Nazwijmy to jak chcemy. Splot wydarzeń czy zrządzenie losu, karma (ależ broń Boże psia!) czy grożący zapalczywie palec w niebiesiech, własny charakter lub błędne decyzje, które ciągną się za nimi jak za przeproszeniem smród po gaciach…
Ogarnięcie przychodzi czasem zbyt późno gdy już życie pokomplikowało się okrutnie i zapętliło gordyjskim węzłem.
Mówią, że Bóg zsyła nam tyle ile możemy udźwignąć. A co jeśli palec boży się omsknął? Hmm…
Wiem, że zabrzmi trywialnie lecz jak cykle w naturze, jak po nocy wschodzące słońce, tak po gównie dostajemy czekoladę. Trzymam się tego od zawsze! Dlatego ani chybi nie tracę na wadze 😉
Manieczka,czytajac Twoje sprawozdania z jakis wydarzen,ktore dotycza Ciebie i bliskich zachlystuje sie style i jak pieknie to wszystko opisujesz.Kochana powinnas pisac ksiazki lub ksiazeczki dla maluchow.Wyobraz sobie,ze sie za nimi stesknilam,brak mi ich bylo.Mania co do fatum to chyba wisi nad nasza rodzina i ten wezel gordynski zapetlil sie nad nami.Czekam z niecierpliwoscia na dalsze Twoje piekne opowiadania.Pozdrawiam i sle buziaczki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję ciociu i całuję 😘
PolubieniePolubienie