Kocham słoneczną Italię miłością nieustającą! I kocham jej dobrodziejstwa wszelakie. Żarcie włączając. Pewna też wcale nie jestem czy nie przedłożyłabym żarcia tego nad hiszpańskie. Przepraszam Ludwiczku! A że sporo w kuchni włoskiej makaronów, to i przygotowanie nie nastręcza problemów. Pod warunkiem, że rzeczony makaron w sklepie był uprzednio zakupiony.
Więc tym razem, podobnie jak po Grecji, pokusiłam się o przygotowanie typowej potrawy autochtonów bucatini all’Amatriciana zwanej. Którą Ludwiczek kilkakrotnie pochłonął podczas naszego krótkiego wypadu do Rzymu.
O tym klasycznym sosie wspomniałam już wcześniej przy okazji ludwiczkowej przypowieści.
A zatem do rzeczy. Amatriciana swą pikantność zawdzięcza czarnemu pieprzowi oraz suszonym papryczkom chili, zaś głębię smaku – guanciale, peklowanej polędwicy wieprzowej. Jeśli takowa dostępna nie jest, z powodzeniem można ją zastąpić pancettą.
Przygotowanie potrawy w teorii zajmuje około 45 minut ale znając mnie, pewnie dłużej było. Jednak tym razem nie zawracałam sobie głowy liczeniem. Ale się pochwalę, że robiłam aż dwa razy! Nie, że coś skiepściłam i poprawiać musiałam lecz chłopu smakowało. Więc tak z poświęcenia i w dowód miłości…

SKŁADNIKI na 4 porcje
• 2 łyżki oleju z oliwek
•120g drobno pokrojonej (Ludwiczek akurat woli większe kawałki) guanciale albo pancetty, lub też niewędzonego boczku
• 1/2 łyżeczki pokruszonych płatków czerwonej papryczki
• 1/2 łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
• 3/4 szklanki zblendowanej lub naprawdę drobniusieńko pokrojonej cebuli
• 2 ząbki czosnku przez praskę przeciśniętego
• 1 spora puszka (około 800ml) obranych całych pomidorów wraz sokiem, które należy po prostu zgnieść w dłoni
• sól
• 340g makaronu bucatini lub spaghetti
• 1/4 szklanki (około 30g) drobno startego sera pecorino, twardego i owczego. Pewnie z innym też się uda. Bez paniki.
PRZYGOTOWANIE
Rozgrzewamy olej w sporym, najlepiej ciężkim rondlu. Nie pytajcie, bo nie wiem dlaczego ma być ciężki.
Dodajemy guanciale lub co tam mamy w zastępstwie i podsmażamy aż będzie chrupiące, w złotawym kolorze. Jakieś 4 minuty.
Później papryczkowe płatki i czarny pieprz. Mieszając ekspresowo 10 sekund.
Następnie wrzucamy cebulę i czosnek. Podsmażamy do miękkości często mieszając, około 8 minut. Bardzo precyzyjne te Italiańce 😉
Kolejno dodajemy pomidory, zmniejszamy ogień i gotujemy aż sos zgęstnieje, okazjonalnie mieszając. Podobno 15-20 minut.
W tym samym czasie, w sporym garnku, zagotowujemy wodę na makaron. Dodajemy sól , o czym chyba wspominać nie muszę. Wrzucamy makaron i gotujemy do jakichś 2 minut przed al dente. Po czym odcedzamy zostawiając szklankę „pomakaronowej” wody.
Następnie dodajemy odcedzony makaron do rondla i podrzucamy energicznie z użyciem szczypców tak aby sos go elegancko pokrył.
Teraz czas na 1/2 szklanki pozostałej po odcedzeniu wody. Dolewamy ją do makaronu i gotujemy aż sos całkowicie go pokryje, a makaron będzie już prawdziwie al dente. Mamy na to około 2 minut. Jeśli sos jest za gesty możemy dolać kolejne 1/2 szklanki „pomakaronowej” wody.
Ostatni krok to wsypanie startego sera i równomierne wymieszanie całości.
A na koniec przełożenie potrawy do ogrzanych głębszych talerzy. Ja nie ogrzałam i koniec świata nie nastąpił.
Buon appetito!
Mniamniusnie bardzo to opisalas 🙂 jutro zrobie 😋😋😋
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj Kochana rozpieszczasz Ludwiczka i Siebie przy okazji. Smakuje pewnie bosko, zwlaszcza że z sercem robione. Pozdrawiam serdecznie. M.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😉 Ściskam! 🤗
PolubieniePolubienie
Dowiedz się proszę dlaczego garnek ma być ciężki? Hmmm ..moze, znając włoski temperament, chodzi o to aby w razie machania rękami przez kucharkę garnek trzymał się kuchenki…jakis sens to musi miec 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Albo żeby chłopu w łeb przywalić jak będzie marudził 🤣
PolubieniePolubienie
Narobiłaś mi smaka i już przepis sobie zapisałam. Spróbuję i ja 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jest naprawdę dobre 😋
PolubieniePolubienie